sobota, 20 lutego 2016

Prolog

- Nie, nie ma mowy! –krzyknęłam, nerwowo uderzając w stolik przede mną. Wszyscy wokół wzdrygnęli się na mój nagły wybuch
- Hope, nie ma innego wyjścia - wypowiedział to tak spokojnie, że miałam ochotę strzelić mu w twarz. Chyba go powaliło, jeśli uważa, że na to przystanę.
- Nie, Andre, mam inne wyjście! Najzwyczajniej w świecie się na to nie zgadzam - działając pod wpływem impulsu zaczęłam przechadzać się po pokoju, aby całkowicie „przypadkiem" czegoś nie rozwalić. Wiedzieli, żeby dać mi chwilę czasu, dlatego siedzieli wpatrując się we mnie, czekając na jakiś ruch z mojej strony.
Przystanęłam pod ścianą i biorąc głęboki wdech. Tlen wypełnił moje płuca, a ja powoli się uspokajałam. W głowie zaczęłam jeszcze raz analizować sytuację, która miała miejsce chwilę temu.

Flashback

Leżałam wygodnie na kanapie z nogami na kolanach Micka, który wyglądał jakby zamknął się w swoim świecie i nie liczyło się nic innego niż książka przed nim. Ja sama, jako totalny nołlife, trzymałam w ręce telefon raz po raz przeglądając snapy znajomych.

-Witam, moi drodzy - przywitał się Andre otwierając drzwi. Cała reszta obecnych w pokoju mruknęła mu ciche "Dzień dobry". Czterdziestodwuletni mężczyzna usiadł na jednym z foteli i położył swoją teczkę na stolik. Przyjrzał się nam kręcąc głową i mrucząc pod nosem "ach, ta młodzież".

Kiedy rozłożył na ławie zawartość teczki chrząknął, odrywając nas wszystkich od swoich zajęć. Zmieniłam swoją pozycję na kanapie siadając, a telefon włożyłam do kieszeni. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i widziałam jak wszyscy intensywnie wpatrują się w mężczyznę.

- Zobaczcie - wskazał na zdjęcia które porozrzucane były na stole. Każde z nich ukazywało martwe ciała. Fotografie te należały zapewne do akt policyjnych, które Andre jako jeden z funkcjonariuszy mógł bez problemu zabrać.

Całe miasto od lat huczy o tych morderstwach. Sprawca jest bezbłędny i nie pozostawia po sobie żadnego śladu. Wiadomo jednak, że zrobiła to ta sama osoba, bo każde ciało ma pozostawione cięcie, zrobione w tym samym miejscu.
- Mamy pewien trop - głos mężczyzny sprawił, że wróciłam na ziemię -Justin Bieber, lat dwadzieściatrzy, zamieszkały gdzieś w okolicach Spes Town* - przedstawił Andre, kładąc dłonie na stole.
To jest ten trop? Serio nie wiedzą nic więcej?

- Hope, najłatwiej wykorzystać kogoś, kto ufa.
- Hmmm - mruknęłam niezbyt rozumiejąc, o co może mu chodzić.
- To twoje zadanie - usłyszałam tylko, a krew z mojej twarzy nagle odpłynęła.


End Flashback

*Spes Town - miasto wymyśliłam

5 komentarzy:

  1. Myślę, że początek zapowiada się ciekawie. Za dużo napisać nie mogę, bo nie mogłam się zaglębić.

    Chciałabym usłyszeć szczerą opinię na temat mojego opowiadania. Nie sugeruj się Louisem Tomlinsonem, bo to tylko jego wygląd. Nie charakter.
    To był długi dzień bez ciebie, przyjacielu
    I opowiem ci wszystko, kiedy znowu się zobaczymy.
    Przeszliśmy długą drogę od miejsca, gdzie zaczęliśmy.
    Och, opowiem ci wszystko, kiedy znowu się zobaczymy
    Jest Niebo i jest Piekło.
    Jest Anioł i jest Diabeł. Komu ulegniesz?
    Louis nie miał wiele czasu. Nie planował miłości. Musiał wrócić do nieba, lecz na jego drodze pojawiły się komplikacje, z którymi nawet on nie mógł poradzić sobie tak łatwo.
    http://see-you-again-365days-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiada się ciekawie i myślę, że będziesz to kontynuować :)
    Zapraszam również do siebie http://replay-fanfic.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. szkoda ze tak rzadko dodajesz rozdzialy :)

    OdpowiedzUsuń